Subnautica: Below Zero – Wierna kopia oryginału czy coś nowego?

Subnautica: Below Zero
Subnautica: Below Zero Cover Art

Po ponad 2 latach we wczesnym dostępie, 14 maja 2021 roku druga część mrożącego krew w żyłach i wychwalanego przez krytyków survivalu Subnautici wreszcie ujrzała światło dzienne. Miałem przyjemność premierowego zagrania w nowy tytuł od Unknown Worlds i natychmiastowego wskoczenia w niesamowity świat podwodnego horroru na platformie PS5. Jak wrażenia? Zapraszam do lektury.

Historia

Gracz ponownie zostaje wrzucony na planetę 4546B, ale w nieco innych okolicznościach. Od akcji z oryginału minął rok, a my przenosimy się na inną, skutą lodem część globu żeby rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci naszej siostry. Przez grę przeplatają się dwa główne wątki, które przeprowadzają nas przez cały świat pełen nowych biomów, kreatur i modyfikacji. Wyjątkową dla drugiej części jest znacznie rozbudowana mechanika poruszania się po lądzie – podczas gdy w oryginale dostaliśmy jedynie dwie niewielkie wyspy, tutaj do dyspozycji mamy cały mroźny kontynent skrywający jedne z najważniejszych sekretów całej układanki.

Historia to koncept często pomijany i zaniedbywany w grach survivalowych. Między innymi właśnie dlatego oryginalna Subnautica cieszyła się tak ogromną popularnością – poza byciem grą opartą na tworzeniu narzędzi, budowaniu struktur i próbie przeżycia, oferowała właśnie spójną i bogatą fabułę. Kolejną odsłonę nazwałbym dobrze odrobionym zadaniem domowym – całość jest niezwykle dobrze napisana i nigdy nie czuć, że coś zostało włożone na siłę. Jest nie tylko dopowiedzeniem historii z jedynki, ale też swoistą ewolucją i elewacją i tak dobrego już doświadczenia. Bez wchodzenia na terytorium spoilerów – jeśli polubiliście tajemnicę i niepewność związaną z fabułą jedynki, nie zawiedziecie się.

Subnautica vs Oryginał

Bazowa rozgrywka tak naprawdę niewiele różni się od oryginału, dodając jedynie kilka innowacji i budując już na solidnych, znanych graczom podstawach. Sprawia to, że weteran świata Subnautica od razu będzie wiedział jak zacząć swoją przygodę i po 30 minutach będzie miał zapewne stworzony Seaglide, butlę z tlenem, własną bazę i może już nawet pierwszy wehikuł. To poczucie znajomości świata może być postrzegane zarówno w negatywnym świetle, jako powtórka z rozrywki, ale dla mnie był to bardziej powrót do domu po ciężkim dniu, gdzie znam swoje miejsce i czuję się komfortowo. Dzięki temu, a także kilku usprawnieniom oferowanym przez nową część, bardzo rzadko zdarzały się momenty, gdzie musiałem wyszukiwać konkretny materiał albo informację na temat progresji w internecie, co notorycznie zdarzało mi się robić w przypadku oryginału.

Jedną z największych innowacji jest rozbudowana mechanika lądu, a co za tym idzie, powolnego zamarzania na powierzchni. Dla ułatwienia podróżowania po lodowej tundrze wprowadzono także motor śnieżny, który zawsze można „spakować” do plecaka i wyjąć gdy zajdzie potrzeba. Definitywnie była to miła odmiana, jednak gra survivalowa specjalizująca się w podwodnej eksploracji najbardziej lśni właśnie w podwodnej eksploracji, więc liczyłem na trochę więcej biomów, które musiały zostać pominięte żeby pracować nad ogromną powierzchnią lądową.

Kolejnym krokiem podjętym w kierunku dywersyfikacji obu gier było usunięcie z gry wehikułów Seamotha i Cyclopsa i zastąpienie ich swoistą hybrydą najlepszych części obu maszyn – tak powstał Seatruck, czyli mobilna baza gąsienicowa, do której można doczepiać kolejne moduły według inwencji twórczej. Było to idealne rozwiązanie, ponieważ świat w tej części jest o wiele mniejszy, zatem zbyt mały na Cyclopsa, a także posiada wiele ciasnych jaskiń i zakrętów, a więc mniejszy wehikuł pokroju Seamotha wpasowuje się w tą konwencję niemalże idealnie. Szukanie nowych modułów, które można doczepić do swojego pojazdu też zdawało się prostsze i bardziej atrakcyjne logistycznie niż znajdywanie części i ulepszeń do kilku różnych pojazdów.

Muzyka

Muzyka i ambient w oryginalnej serii Subnautica zawsze były kluczowym elementem powodującym pełne zanurzenie się w podwodnym świecie i sprzedającym budujące się w graczu poczucie terroru. Nic nie oddaje atmosfery tego horroro-survivalu tak dobrze jak przejmująca cisza głębin oceanu nagle przerwana rykiem czyhającego w mroku lewiatana. Tym samym, w drugiej części aspekty horroru zostały mocno stonowane – nowe modele lewiatanów nie były aż tak straszne. Jeden z nich wyglądał bardziej jak przerośnięta krewetka, a drugi zdawał się być bardziej przejęty zataczaniem kółek niż atakowaniem mnie, a nawet jeśli zdobył się na szarżę w moim kierunku, te próby zwykle były nieskuteczne.

Jest jeszcze jeden aspekt związany z muzyką kompletnie skradł moje serce i wystrzelił pozycję tej gry jako jednego z klasyków, do którego zawsze chętnie będę wracał myślami – szafa grająca. Podczas rozgrywki można znaleźć poukrywane po całym świecie dyskietki, które, po włożeniu do szafy grającej (możliwej do zbudowania w swojej bazie bądź wehikule) grają oryginalną, stworzoną specjalnie na potrzeby tej części piosenkę. Każda z piosenek była na swój sposób wyjątkowa i co najmniej 3 z nich słuchało się tak dobrze, że zatrzymywałem się w swojej bazie tylko po to, żeby wysłuchać je do końca. Liryki również nawiązywały w zabawny sposób do nowej części jak i do oryginału, więc widać, że był to dodatek robiony z miłością do tego, co reprezentuje sobą Subnautica.

Ocena

Subnautica: Below Zero to prawdziwy diament na rynku gier survivalowych i doświadczenie, które trzeba samemu przeżyć. Szczególnie jeśli tak jak ja cierpicie na talasofobię (lęk przez otwartymi wodami i oceanem), ta gra potrafi być wręcz terapeutyczna w swoim ukazaniu rzeczywistości. Nie żałuję żadnej z 25 godzin spędzonych w tym pięknym, podwodnym świecie, i chętnie wymazałbym sobie pamięć żeby przeżyć to raz jeszcze. Dla wszystkich zastanawiających się, czy warto poszerzyć swoją kolekcję o tą pozycję: ogromne tak. 9/10.

Pobierz grę Subnautica: Below Zero już dzisiaj na platformie Steam!

Nie grałeś w oryginalną część? Nie przegap tego klasyka i zagraj już dziś!

 Subnautica: Below Zero – Wierna kopia oryginału czy coś nowego?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *